Biwak c d

nastepnego dnia wstalam wczesnie rano, nie bardzo mialam co robic, anka jeszcze spala, wiec postanowilam przejsc sie nad jezioro. myslalam, ze posiedze sobie w samotnosci i bede miala okazje porozmyslac, ale... jak tylko zjawilam sie nad woda zobaczylam znajoma postac- marka... zblizylam sie cichutko do niego i wyszeptalam do uszka
- czesc...
zdziwiony (chyba nie spodziewal sie towarzystwa) obejrzal sie do tylu
- aaa witaj
- a ty co cierpisz na bezsennosc?
- moglym ciebie zapytac o to samo...
- no wiesz, anka jeszcze spala, nie chcialam jej budzic, a lezenie bez ruchu i gapienie sie ciagle w ten sam punkt to nie dla mnie...
- aha... a ja nie mogles spac.... myslalem o tym co sie zdarzylo wczoraj...
nie dalam mu dokonczyc zdania, namietnym pocalunkiem zamknelam mu usta... gdy wreszcie dalam mu odetchnac wwydusil z siebie zdziwony
- co to bylo?
- a na co wygladalo...
- pocalunek...
- no to czemu pytasz co to bylo...
- zszokowalas mnie...
kucalam ciagle za nim opierajac sie o niego... wykorzystal sytuacjie i przerwocil mnie na pisaek...polozyl sie na mnie...
- a teraz co zrobisz?
ogarnal nas smiech. wstal, pomogl mi stanac na nogi i otrzepac sie z piasku...
- idziemy sie przejsc?
- dobrze...
- ale wiesz... chlodno mi...
nic dziwnego ubrana bylam tylko w zwykla bluzke z krotkim rekawkiem i krotka spodniczke... on zrozumial o co chodzi... przysunal sie do mnie, objal ramieniem
- juz cieplej?
- tak... - odpowiedzialam i wtulilam sie w niego.
spacerowalismy sobie spokojnie po lesie, rozmawiajac o wszystkim i smiejac sie... w pewnym momencie marek zlapal mnie w pasie od tylu i zaczal calowac po szyi... uczucie przyjemnosci przeszylo me cialo... oddalam sie temu uczuciu. brak sprzeciwu z mojej strony marek odczytal jako przyzwolenie na wiecej.... po chwili poczulam, jak jedna jego dlon wslizguje sie pod moje bluske, druga dlonia, wciaz trzymal mnie w pasie... jego dlon dotarla o mojego stanika, szybko sobie z nim poradzil (urok stanikow rozpinanych z przodu) i po chwili piescil moja naga piers... korzystajac z chwili jego nie uwagi wyswobodzilam sie z uscisku, rzucilam mu sie na szyje i zaczelam calowac. jego dlonie zaczely gladzic moje uda, posladki... szal ogarnal umysl. stalismy w lesie, calujac i pieszczac sie wzajemnie. nie chcialam juz dluzej czekac... obrucilam sie tylem do niego, zrozumial... zusnal ze mnie majteczki (jak to dobrze nosic spodniczki), zsunal z siebe spodnie, znow zaczal calowac moja szyje... poczulam jak we mnie wchodzi, jak delikatnie porusza sie we mnie...
gdy wrocilismy do obozu wszyscy jeszcze spali...

Komentarze