Przyłapani

Jeżeli dwoje kochanków ogarnia nagła i nieustępliwa potrzeba kochania się – w sklepie, na ulicy, w kinie, teatrze, szkole, muzeum – to największą przeszkodą na drodze do jej zaspokojenia jest znalezienie miejsca. Odpowiedniej przestrzeni wewnątrz której mogliby uprawiać seks. Czy to nie cudowne pracować w hotelu, budynku, gdzie ten problem w ogóle nie istnieje, gdzie jest tak wiele wolnych pomieszczeń z komfortowymi łóżkami, zaścielonymi świeżą pościelą? Ale do tego wrócę później.
Teraz opowiem Wam historię będącą żywym dowodem na słuszność stwierdzenia, że pragnienie zawsze wygrywa.
Nie możemy powstrzymać konieczności jedzenia. Jemy wtedy, kiedy odczuwamy głód. Nie możemy powstrzymać konieczności przyjmowania płynów, pijemy, bo tego wymaga od nas nasz organizm. Niemożliwe jest również zmuszenie dwójki życzliwych sobie kochanków do tego, aby się wzajemnie nie pożądali. To się po prostu dzieje, w sposób zupełnie niekontrolowany, tak jak pojawia się głód i potrzeba nawodnienia. W każdym z trzech przypadków pragnienie posiadania z czasem narasta coraz bardziej i bardziej. Nie ma niczego złego w spożywaniu posiłków, grzechem nie jest wypicie szklanki wody, gdy mamy na to ochotę. Jeśli pojawia się odwzajemnione pożądanie przeciwstawianie się mu jest niedorzecznością. Należy je zaspokoić w najbliższym sprzyjającym momencie nie martwiąc się o konwenanse i wydumaną moralność. Do rzeczy.
W hotelu każdego dnia jest czas specjalnie przeznaczony na sprzątanie tego całego bajzlu pozostawionego przez gości. Piętra hotelowe, restauracja i weranda na trzy godziny dziennie, w różnych porach dnia, w zależności od miejsca, zapełniają się sprzątaczkami, które odkurzają, czyszczą, układają, pastują i polerują to, co powinno być odkurzone, wyczyszczone, ustawione na swoim miejscu, wypastowane, a następnie wypolerowane. Moim zadaniem jest, między innymi, przypilnować, aby wszystko zostało zrobione właściwie i w odpowiednim czasie.
 Nigdy dotychczas tak często nie zaglądałem w dekolty energicznych pań z miotełkami, ani równie długo nie patrzyłem na wypięte kuperki obciśnięte służbowym mundurkiem.  One co rusz pochylają się, kucają i wspinają na palce. Nie za wszystkimi wodzę wzrokiem, ale niektóre są naprawdę kuszące. Szczególnie jeden o kształcie pełnej, symetrycznej gruszki. Porusza się z gracją, zamiata biodrami w prawo i w lewo, przy podskokach żywo sprężynuje i chętnie wypina się tu i ówdzie, a najchętniej w moją stronę. A może tylko mi się wydaje? Może zachwycony jego pląsami tak, jak widz zasłuchany w pieśń interpretowaną przez śliczną śpiewaczkę, oczarowany do granic możliwości wmawiam sobie, że ona śpiewa tylko dla mnie i patrzy jedynie w moje oczy? To znaczy, pupa oczywiście nie śpiewa i nie patrzy, ale swój język ciała ma. Może być chętna lub powściągliwa. Te dwie smukłe półkule należące do sprzątaczki Dary (to chyba skrót od dłuższego imienia, nie wiem niestety jakiego) dawały mi znaki, których wydźwięk należało potwierdzić. Zbliżyłem się więc do nich. Obserwowałem je. Kiedy wskazywałem pominięte, niewyczyszczone miejsce, niby przypadkiem dotykałem je dłonią; udem ocierałem się o nie, mijając w ciasnym przejściu między stolikami. Nawet raz czy dwa pozwoliłem sobie szturchnąć owe sprężynujące piękności, oczywiście nieumyślnie. Gdyby nie podobało im się takie traktowanie z pewnością by mnie unikały, a te, wręcz przeciwnie, dawały mi do zrozumienia, że im się to podoba i pewnie gdyby umiały, zamruczałyby z rozkoszy.
A tak na poważnie – z Darą grałem w tę grę, którą wszyscy dobrze znamy – grę ukradkowych spojrzeń, zbyt długich uścisków dłoni i nieobyczajnych, drobnych czułości – od paru dobrych tygodni. Jej ojczysty język to grecki. Po angielsku nie mówi zbyt dobrze, więc porozumiewamy się z dużym trudem. To stwarza kolejną okazję by być blisko siebie, by tłumaczyć sobie coś na migi, dotykać dłoni, ramion i pleców. W takich sytuacjach czułem niemal niezauważalne napięcie. Wodziła wzrokiem po moim ciele i starała się jak najdłużej nie zrozumieć tego, co do niej mówię.
Czekałem na odpowiedni moment, szukałem sposobności do tego, abyśmy mogli zostać zupełnie sami. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że trochę za bardzo kombinowałem, mogłem ją przecież po pracy zaprosić do siebie, ale to nie byłby tak ekscytujące, tak spontaniczne, dlatego wybrałem inne rozwiązanie.
Nie da się wyczyścić wszystkich pięter przed końcem przerwy między jedną dobą hotelową a drogą, jeśli nie podzieli się pokoi między sprzątaczki. To nie jest łatwa praca, przy obecnej ekipie i rozkładzie obowiązków, każda z nich ma około 15-20 minut na jedno pomieszczenie łącznie z łazienką. Tego dnia Dara wraz z koleżanką robiła dyżur na trzecim piętrze. Ona po prawej stronie, po której było znacznie więcej pracy. Po drugiej wystarczyło wysprzątać jedynie 1/3 całości, ponieważ reszta pokoi nie była zajęta. Nikt w nich wcześniej nie kwaterował. Zasada jest taka, że gdy jedna z pary skończy, to pomaga drugiej, a tego chciałem tym razem uniknąć. Miałem pretekst. Piętro niżej jeden z klientów ostro zabalował i narobił potwornego syfu. Wysłałem, więc jej koleżankę, by pomogła to ogarnąć. Naprawdę zależało mi na oddaniu tego pokoju do kwaterowania przed końcem przerwy. Był wyjątkowo atrakcyjny, z ładnym widokiem. Później z niecierpliwością czekałem aż Dara przekroczy próg ostatniego, niesprzątniętego pokoju. W międzyczasie w ciemno oddałem do użytku całe piętro, sprawdziłem pozostałe kondygnacje i wróciłem. Z podniecenia trzęsły mi się ręce. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić? Jak się zachować? Ale w myślach przerabiałem już coś zupełnie innego. Przed oczami przeskakiwały mi sceny seksu z Darą w najróżniejszych pozycjach. Miałem niewyobrażalną ochotę zedrzeć z niej ten uniform, rozszarpać go na kawałki, a później wziąć ją na stojąco, przy ścianie. Wszedłem za nią rozpalony do czerwoności z penisem napierającym na materiał spodni, niezdolny do niczego, prócz prostackiego i zwierzęcego seksu. Ona na początku nie zauważyła mojej obecności. Zajęta swoimi sprawami weszła do łazienki. Założyła grube, żółte rękawice, oparła się o wannę, spryskała kran odkamieniaczem i nieprzyzwoicie wypinając pupę zaczęła go pucować szmatką. Wyglądała tak zachęcająco, jakby mówiła zerżnij mnie, wejdź we mnie najgłębiej i najmocniej, jak tylko potrafisz. Nie zastanawiając się nad tym co robię, rozpiąłem rozporek, wyciągnąłem ze spodni penisa, podszedłem do niej, podciągnąłem dolną część uniformu przypominającego sukienkę i dotknąłem główką jej krocza. Odskoczyła jak oparzona upuszczając detergent. Stanęła pod ścianą kompletnie zaskoczona. Patrzyła na moją twarz, później na sterczącego członka, później znów na moją twarz.
Kiedy zrozumiała, że to ja, odrzuciła na bok szmatkę, którą trzymała w ręku, spokojnie ściągnęła majtki i ponownie, tyłem do mnie, oparła się o wannę. Później popatrzyła na mnie przez ramię, uśmiechnęła się i zachęcająco klepnęła w pośladek. Zrozumiałem. Wyciągnąłem z kieszeni kondom. Założyłem go, przy okazji nawilżając prezerwatywę śliną, a następnie powoli, bardzo delikatnie wszedłem w nią, w jej słodką, różową cipkę. Na początku stała, skamieniała z opuszczoną głową, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Dopiero z czasem, kiedy na moim wysuwającym się z wnętrza penisie zobaczyłem ślady wilgoci, poczułem, jak ciało Dary napina się, a z ust usłyszałem wydobywające się cichutkie, jakby nieśmiałe, jęki. Im mocniej wchodziłem, im byłem brutalniejszy, tym głośniej dawała mi do zrozumienia, że to w czym uczestniczy przynosi jej dużo przyjemności. Pośladki Dary rozbijały się o moje podbrzusze, co chwila wprawiane w ruch falowały i nabierały czerwonego koloru. Chwyciłem je w dłonie i zacząłem klepać. Najpierw delikatnie, a później mocniej, coraz mocniej. Zazwyczaj tego nie robię, ale one wyglądały tak wspaniale, piękne czerwone półkule, które chciało się pieprzyć bez końca, które chciało się pieścić, całować, gryźć, które zasłużyły na porządnego klapsa, a ona, Dara, również odnajdywała w tym przyjemność i z każdym uderzeniem wydawała z siebie krótki, gardłowy jęk rozkoszy. Odwróciła głowę i z upodobaniem patrzyła, jak wymierzam jej kolejne uderzenia.
W jednej chwili zapragnąłem wziąć ją od przodu. Nic nie kręci  mnie bardziej od podnieconej, kobiecej twarzy, od zamglonych, przymkniętych oczu i szeroko rozwartych ust łapczywie chwytających powietrze. Nie wiedziałem, jak zaproponować, żebyśmy przenieśli się na łóżko. Na co dzień nie rozumiała mnie najlepiej, a co dopiero w takiej sytuacji. Pod wpływem impulsu postanowiłem, że zaciągnę ją ze sobą… za włosy. Miała je upięte w kucyk. Chwyciłem za niego i bardzo stanowczo – nie wiem, czy nie za bardzo – szarpnąłem do tyłu. Ona wyrywając się z uścisku odwróciła się do mnie przodem. Była wściekła, a może wściekle podniecona? Zacisnęła zęby i  wydęła obfite usta w kolorze dojrzałego owocu maliny. Pocałowałem ją. To był długi, głęboki i intensywny pocałunek. Ona chyba za karę, że potraktowałem ją tak stanowczo, na koniec ugryzła mnie w dolną wargę, a może to nie była kara, ale zaproszenie do dalszej, brutalnej zabawy? Tak to potraktowałem i wypchnąłem ją z łazienki. Później chwyciłem w pasie i rzuciłem na łóżko.
Zacząłem się rozbierać. Zrobiła to samo. W kilkanaście sekund byliśmy nadzy. Zniecierpliwiony rozwarłem uda Dary odsłaniając dość obficie zarośniętą, wilgotną cipkę. Bez chwili zwłoki przycisnąłem ją do łóżka i wszedłem w nią stanowczym, szybkim ruchem. Wtedy wydarzyło się coś, czego na początku nie rozumiałem. Ona nagle zaczęła się bronić. Drapała mnie po szyi, odpychała moją głowę, kilka razy nawet uderzyła mnie w twarz. Można by pomyśleć, że po prostu straciła ochotę. Jednak ona robiła to z uśmiechem na ustach, zadowolona z mojej bezsilności wobec takiego zachowania. W końcu straciłem cierpliwość i brutalnie wykręciłem jej ręce, umieszczając je skrzyżowane nad głową Dary. To ją podniecało. Zachowywała się jak dzika kotka i stawała się tym bardziej lubieżna, im skuteczniej ją obezwładniałem. W końcu dała spokój. Puściłem ją. Przywarła do mnie obejmując mnie jednym ramieniem na wysokości klatki piersiowej, a wolną dłoń wplotła we włosy na tylnej części mojej głowy. Zazwyczaj kiedy kobieta chce namówić mężczyznę do większej stanowczości wystarczy, że powie jedno słowo „mocniej!”. Dara najwidoczniej chciała większej stanowczości, ale nie wiedziała jak to zakomunikować, dlatego szarpała mnie za włosy jednocześnie wbijając paznokcie w plecy. Jeżeli zwalniałem, przestawałem być brutalny od razu czułem silniejsze ukucia pięciu ostrych igieł wpijających się w moja skórę i kolejne szarpnięcie. Denerwowało mnie to. Odpychałem jej dłonie, ale one po chwili znów wracały na swoje miejsce.
Chwyciłem jej nadgarstki i ponownie skrzyżowałem nad głową Dary mocno przyciskając je jedną ręką. Później drugą, bardzo blisko ciała chwyciłem ją za włosy w tym samym miejscu, w którym ona trzymała mnie przed chwilą i stanowczo docisnąłem do łóżka. Tak na wszelki wypadek, gdyby chciała mnie ugryźć. Odpowiednio naparłem swoimi udami na tylną część jej ud, umieszczając je nieco wyżej, co uniemożliwiało ewentualne kopnięcia. Była zupełnie bezbronna i pokonana. Nie mogła się ruszyć. Cóż, o to najwidoczniej chodziło. Wściekły brakiem uległości z jej strony, wchodziłem w nią szybko i bezwzględnie. Ona wciąż starała się wyrwać. Miałem wrażenie, że podniecenie Dary wzrastało tylko wtedy, kiedy nie mogła tego uczynić. Bliski szczytowania nie byłem pewien, czy zdołam ją doprowadzić do orgazmu. Czułem, że się na mnie zaciska, że również jest tuż, tuż. Było mi niewyobrażalnie gorąco, nie mogłem jasno myśleć, liczyła się teraz tylko ta prosta, pierwotna potrzeba penetracji, pieprzenia i czerpania z tego jak największej przyjemności. Zwolniłem. Teraz w każde kolejne pchnięcie wkładałem całą siłę. Po każdym z nich wnętrze Dary zaciskało się na mnie, a później powoli rozluźniało. Powtórzyłem to kilkakrotnie. Silne, głębokie pchnięcia w długich kilkusekundowych odstępach. Przy którymś z nich przyszedł orgazm. Mój i jej. Ona wydawała z siebie krótkie urywane westchnienia i jęki wprost do mojego ucha, a ja zupełnie oszalały z rozkoszy wypuściłem z siebie nasienie w kilku silnych, obfitych strumieniach.
Prawie dokładnie w tej samej chwili usłyszałem ciche „pip” – odgłos czytnika kart magnetycznych. Ktoś wchodził do pokoju. W każdych hotelowych drzwiach, prócz wejściowych znajduje się specjalny mechanizm spowalniający ich otwieranie i zamykanie o około 10 sekund. Dzięki temu nikt nimi nie trzaska. Przejście od nich do wnętrza pomieszczenia przez króciutki dwu, może dwu i pół metrowy korytarz zajmuje w najlepszym wypadku kilka sekund. Na szczęście wchodzący nie spieszyli się zbytnio.
Poderwałem się z łóżka i dwoma szybkimi kopnięciami umięśniłem nasze ubrania pod nim. Dara w tym czasie z grubsza poprawiła narzutę, na której leżeliśmy. Chwyciłem dwie prezerwatywy leżące na stoliku nocnym (takie moje przyzwyczajenie, zawsze mam przy sobie trzy sztuki, wyciągam je wszystkie ze spodni i kładę blisko, na wyciągnięcie ręki, żeby móc w każdej chwili po nie sięgnąć) i oboje schowaliśmy się w szafie. Nigdy w życiu nie poruszałem się tak szybko.
Drzwi szafy zostały zrobione w klasyczny sposób. Przypominały lekko domknięte żaluzje. Przez szpary zobaczyliśmy młodą parę w wieku około 30 lat. Rozmawiali ze sobą po niemiecku. Kobieta natychmiast włączyła telewizor. Coś tam zaczęli ze sobą omawiać, a my w tym czasie, nadzy, zdezorientowani zastanawialiśmy się, co będzie, kiedy nas tutaj znajdą. Ja chyba przejmowałem się mniej. Dara  cała drżała ze strachu, a jej twarz jasno dawała do zrozumienia, że się boi. Na pewno stracilibyśmy pracę, gdyby goście hotelowi dowiedzieli się, że tu jesteśmy.
Mężczyzna rozebrał się i w bieliźnie wszedł do łazienki. Znalazł detergent i szmatkę do czyszczenia. Powiedział o tym swojej partnerce. Usłyszałem, jak otwiera kosz i wrzuca je do środka, a później odkręca wodę w kabinie prysznicowej ( w tym pokoju jest full service i wanna i prysznic.  Płaci się dużo to jest bogato). Kobieta w tym czasie wyciągnęła z torby odtwarzacz. Włożyła słuchawki do uszu i zapatrzona w ekran telewizora, oparta o poduszki, odpoczywała.
Popatrzyłem na Darę. Skulona w sobie i wtulona w ścianę, z lękiem wpatrywała się w stopy. Zrobiło mi się jej żal. Ta posada nie była dla mnie tak ważna. Zawsze mogę wrócić do Polski i tam coś znaleźć. Ona mieszkała tutaj, na Krecie, może nawet miała kogoś na utrzymaniu.
Objąłem ją i przytuliłem do siebie. Całe jej ciało pokrywały jasne paski światła przedostającego się przez szpary. Dotknąłem dłonią brzucha Dary i przez chwilę napawałem się jego ciepłem i sprężystością. Delikatnie zapadał się pod moimi palcami, by zaraz ponownie powrócić do stanu pierwotnego. W szafie robiło się gorąco. Na opuszkach poczułem pot. Schodziłem coraz niżej, aż w końcu dotknąłem lewego uda i po jego powierzchni ześliznąłem się do wewnątrz. Tutaj było ciepło i mokro. Wargi sromowe Dary były dobrze nawilżone i miłe w dotyku. Współczucie jakie żywiłem do niej jeszcze przed chwilą, ustąpiło miejsca pożądaniu. W prawej dłoni nadal trzymałem dwie prezerwatywy. Rozpakowałem jedną i założyłem na sterczącego penisa. Dara próbowała mnie powstrzymać, dając mi znaki, że teraz nie można! Znajdą nas! Usłyszą! Ale nie miało to dla mnie znaczenia. Pokazałem jej, żeby zachowywała się cicho i nie zważając na protesty wziąłem ją od tyłu. Mocno przycisnąłem do siebie podbrzusze, a drugą ręką zasłoniłem protestujące szeptem usta. To było jak trans. Nie kontrolowałem siebie w tamtym momencie. Miałem zamknięte oczy. Czułem zapach naszych ciał i szampon, którym umyła dzisiaj włosy. Moje usta oparły się o kark, bezmyślnie, chaotycznie zaczęły go całować. Bez opamiętania gryzłem szyję Dary, zlizywałem pot z ramion i brutalnie penetrowałem ją krótkimi, mocnymi pchnięciami. Wychodziłem na centymetr, półtora, a potem z całej siły wchodziłem z powrotem, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Ona nie mogąc mnie powstrzymać, podniecona, zaczęła w tym uczestniczyć. Pieściła dłonią zewnętrznej części swojej cipki. Gładziła łechtaczkę, dotykała także penisa i moszny ciężko dusząc, ale również nie wydawała z siebie nawet najmniejszego jęku.  Poczułem, że za chwilę będę szczytował. Przycisnąłem ją do siebie zaciskając jedną dłoń na piersi Dary, a drugą zasłaniając usta. Potężnymi pchnięciami doprowadziłem się do orgazmu jednocześnie wgryzając w jej szyję. Sperma wystrzeliła ze mnie odbierając mi siły. Niestety nie mogłem napawać się tą chwilą zbyt długo.
Mężczyzna skończył prysznic i wraz z żoną opuścili pokój. Natychmiast wyszliśmy z szafy. Wyciągnąłem nasze ubrania spod łóżka, założyliśmy je na siebie i już mieliśmy wychodzić, kiedy przypomniałem sobie o jeszcze jednej rzeczy. Wszedłem do łazienki, a tam wciśnięte w kąt za koszem, we wnęce pod umywalką leżały majtki Dary. Podniosłem je i schowałem do kieszeni. Zabrałem na pamiątkę. Wychodząc pocałowałem Darę, a później spojrzałem głęboko w oczy gładząc po policzku. To było takie nieme „dziękuję”. Uśmiechnęła się i szybko zeszła na parter.

Tutaj właściwie historia się kończy. Miała swój dalszy ciąg, ale już nie związany z seksem. Jeżeli chcesz czytaj dalej, jednak niewiele stracisz, poprzestając na tym zdaniu.

Całą noc nie mogłem spać. Myśl, że zupełnie nie znam tej dziewczyny, z którą dzisiejszego dnia przeżyłem tak wiele złych i dobrych, ale w gruncie rzeczy wspaniałych emocji, nie pozwalała mi zasnąć. Postanowiłem się czegoś o niej dowiedzieć i oczywiście zamiast wybrać najprostsze rozwiązanie, czyli zaprosić na wspólne spotkanie, postanowiłem ją śledzić. Mieszkała blisko hotelu, ponieważ do pracy dojeżdżała rowerem miejskim. Na drugi dzień pożyczyłem samochód od Markusa i po skończonej zmianie pojechałem za nią trzymając się w bezpiecznej odległości. Wjechaliśmy na niewielkie wzgórze, droga prowadziła przez pola, a później krótki fragment przez las, łącznie jakieś 3-4 kilometry. Gdy las się skończył Dara skręciła w pierwszą dróżkę w lewo. Nie mogłem zrobić tego samego, więc pojechałem dalej. Asfalt serpentyną wspinał się coraz wyżej. Przejechałem jeszcze kilometr i stanąłem na nieosłoniętym skrawku terenu, z którego był dobry widok na dół. Poniżej zobaczyłem mały dom, prawdopodobnie dwuizbowy z niewielką drewnianą werandą i dachem pokrytym dachówką. Taki trochę z innej epoki. Miałem ze sobą lornetkę (wyposażyłem się jak rasowy prześladowca) i przez nią wyraźnie widziałem starszą kobietę, okrytą kocem, siedzącą na krześle przy drzwiach. Po kilkunastu minutach z komina zaczął wydobywać się dym. Na zewnątrz było bardzo gorąco. Nie palono, by się ogrzać, a skoro nie po to, to najprawdopodobniej, aby coś ugotować. Nie sądziłem, że są jeszcze takie miejsca na Krecie, gdzie obiady przyrządza się na tradycyjnej, opalanej drzewem kuchni.
Przyjrzałem się bliżej domostwu. Wyglądało na zadbane. Fasada odmalowana, czysto, wszędzie kwiaty i tylko jedna rzecz psuła ten obraz. W jednym miejscu, na dachu spod poprzestawianych dachówek wyzierała niewielka dziura. Poczułem się jakoś dziwnie. Dlaczego nikt jej nie załatał? Czyżby powstała niedawno i nie było na to czasu? Nie takie usterki naprawia się na bieżąco. Może Dara i ta starsza kobieta, z dużą pewnością będąca jej matką, nie mają wystarczającej sumy pieniędzy? Wpatrywałem się w dach i myślałem sobie, że to nieprzyjemna sprawa nie móc zrobić we własnym domu niezbędnego remontu. Dobra z niej dziewczyna, uczciwie pracuje, opiekuje się matką, gotuje dla niej obiady, zajmuje się domem. To niesprawiedliwe, że nie stać ją na tak podstawową rzecz. Musiałem coś z tym zrobić. Stałem tam z godzinę rozważając ewentualne możliwości. Sam tego nie naprawię. Mam dwie lewe ręce do takich spraw, nie znam się na tym. Nie mogę jej także tak po prostu dać tych pieniędzy, to byłoby niestosowne.
Wtedy Dara wyszła z domu i usiadła na werandzie. W jednym ręku miała obrus, a w drugim przyrządy do haftowania. Po chwili zaczęła wyszywać niedokończony, tradycyjny wzór na trzymanym przez siebie kawałku materiału. Wiele osób tutaj sprzedaje lokalne produkty takie jak chusty, obrusy i inne szmatki. Jest nawet takie specjalne miejsce zupełnie niedaleko – bazar z pamiątkami. Najlepiej schodzi chińskie badziewie, jak wszędzie na świecie, ale jest też miejscowe rękodzieło. Pewnie w tym samym czasie kiedy Dara pracowała, jej matka zajmowała się sprzedażą tego, co udało się im popołudniami wyprodukować. Tak, to najlepsze rozwiązanie. Pójdę tam i wykupię cały towar o ile starczy mi pieniędzy. Pieniędzy, których jeszcze nie miałem, ale już wiedziałem jak je zdobędę.
Następnego dnia rano sprzedałem obie whisky – prezent od klienta – za pół ceny. Były obłędnie drogie, więc i tak miałem w ręku sumkę nie do pogardzenia. W przerwie obiadowej udałem się, a właściwie pobiegłem na bazar, zabierając ze sobą torbę sportową. Szybko znalazłem odpowiednie stoisko z miłą, siwiutką jak dym, starszą panią i wziąłem od niej tyle towaru, na ile było mnie stać, czyli wszystko. Kobiecina załamała ręce i ze łzami radości w oczach, nadzwyczaj energicznie i mocno przytuliła mnie, obdarowując przy tym soczystym buziakiem. Ale nie było czasu na takie czułości. Zapakowałem wszystko do torby. Musiałem wracać. Spóźniłem się parę minut, ale nikt nie miał do mnie pretensji, ponieważ nikt nie zauważył.
Miałem teraz całą masę haftowanych cudeniek. Wieczorem wyciągnąłem jeden obrus i rozłożyłem na łóżku. Jest… paskudny – ale co tam. Grunt, że posiadanie go sprawiło, że poczułem się lepiej. Bynajmniej nie zrobiłem tego dla Dary, ani dla tej starszej pani. Zrobiłem to dla siebie, ponieważ czułem taką potrzebę, a jeśli czuję potrzebę to ją zaspokajam. Nie ma rady, zawsze byłem egoistą.   

A na koniec zdjęcie ukradzionych, bawełnianych, obszernych i wymiętolonych  majtasów.

Polecam: Erogen-X

Komentarze