Szef (koniec)

Rozchylone pośladki ukazywały wejście do pupci, jadąc w dół wzrokiem obejrzałam sobie dokładnie jej szparkę. Spośród gęstych włosów łonowych wynurzała się rozpadlina. Rozchylone płatki ukazywały jej delikatne różowo-czerwone wnętrze. Była tak nasączona, że w paru miejscach można było dostrzec krople błyszczącej cieczy.
- Na co czekasz, zacznij lizać, suczko - zwróciła się rozkazującym głosem przerywając na chwilę lizanie członka Krzysztofa.
- Jak sobie życzysz, kotku - odpowiedziałam nachylając się.
Wymierzyłam jej kilka solidnych klapsów. Dopiero kiedy oba pośladki pokryły się czerwonymi ladami moich dłoni zajęłam się lizaniem. Długimi pociągnięciami języka od łechtaczki do odbytu sprawiłam, że całe jej krocze oraz znaczna część pupki pokryła się mieszaniną jej wydzielin, potu i mojej śliny. Mój język łapczywie obwodził nabrzmiałą łechtaczkę, a po chwili ssałam już fałdki u wejścia do pachnącego otworu. Przemierzając kolejne fragmenty jej podbrzusza docierałam do rozpadliny między pośladkami. Jej zwieracz nie był w stanie długo opierać się mojemu odważnemu językowi, wystarczyło kilka minut zwilżania, żeby wejście do pupy księgowej stało otworem.
Tymczasem penis szefa dzięki stymulacji gorących ust Elżbiety był gotowy. Pozwoliliśmy usiąść naszemu samcowi na kanapie. Ona usiadła mu na kolanach i zaczęła go ujeżdżać. Ja stanęłam tak, że moja szparka znalazła się tuż przed ustami mojego szefa. Licząc jednoczenie, że moja pupa spotka się z zainteresowaniem kobiety bawiącej się w jeźdźca zaraz za mną.
Tak też się stało. Słysząc pojękiwania parki znajdującej się pode mną poczułam dwa figlarne języki zajmujące się moimi oboma otworami. Szef lizał starannie moje krocze ssąc chwilami nabrzmiałą łechtaczkę, kobieta za mną zajęła się ze znawstwem moją pupą. Czułam, że zbliżam się do pierwszego szczytu. Po chwili kolana ugięły się pode mną, a ciało przebiegły fale orgazmu. Wszystko we mnie pulsowało, kolejne dreszcze rozprzestrzeniały się po wszystkich moich kończynach. Musiałam przytrzymać się ramion szefa, żeby nie upaść. Nie mam pojęcia, na jak długo odleciałam, otrzeźwiło mnie wyjątkowo głośne sapanie księgowej i dobrze słyszalne mlaśnięcia przy każdym jej przysiadzie. Oswobodziłam się od ich pieszczot i stojąc z boku przyglądałam się jak kopulują. Krzysztof nie dał mi długo się nudzić.
- Masz ochotę na mojego dużego? - zapytał nie przerywając Elżbiecie.
- Jasne - odpowiedziałam bez wahania.
Zepchnął dość brutalnie kobietę ze swoich kolan i polecił nam obu klęknąć na kanapie. Rozpoczął ode mnie. Wreszcie poczułam jego potężny drzewiec w mojej rozochoconej szparce. Jednak kiedy byłam już naprawdę blisko kolejnego orgazmu wycofał się, żeby zaspokoić drugą kobietę. Lekki dyskomfort minął, kiedy Elżbieta w spazmie rozkoszy zaczęła mnie namiętnie całować. Nasze języki znowu wiły się figlarnie. Nasz samiec starał się jak mógł obdzielając nas sprawiedliwie swoją uwagą. Jednak ten układ na dłuższą metę był nie do przyjęcia. Jedna z nas zawsze zbyt się nudziła. Zgoniłyśmy więc go na podłogę i kiedy ułożył się wygodnie na plecach, kontynuowałyśmy zabawę. Ja nadziałam się na członka, nasza gospodyni kucnęła na wysokości twarzy Krzysztofa, dzięki czemu jego język i usta mogły zająć się jej ociekającą sokami szparką. Ta pozycja pasowała nam wszystkim. Już po kilku minutach sięgnęłam po swój kolejny orgazm i byłam pewna, że ona również doszła. Nasz ogier nie zamierzał najwyraźniej kończyć.
- Podobno niezły jesteś na biurku - powiedziała zasapana księgowa unosząc się z męczącego przysiadu.
- Zaraz ci zademonstruję - odpowiedział Krzysztof spychając mnie delikatnie.
Kobieta zrzuciła jednym ruchem ręki jakie papiery i gadżety które spoczywały na blacie i ułożyła się wygodnie na nim wzdłuż dłuższego boku, unosząc i rozkraczając nogi. Krzysztof stanął przed nią i z impetem wprowadził penisa w chętną szparkę. Elżbieta jęknęła opierając nogi o ramiona posuwającego ją samca. Nie czekając dłużej weszłam na biurko i przykucnęłam nad jej twarzą. Jej język bezbłędnie znalazł wejście mojego gorącego otworu. Starannie ssała łechtaczkę liżąc jednoczenie ścianki mojej szparki najgłębiej jak była w stanie. Kiedy szczytowałam kolejny raz zauważyłam, że szef również zbliża się do końca. Przyspieszył pchnięcia i bez ceregieli posuwał księgową. Wstałam i znalazłszy się za nim ręką masowałam mu jądra. Wreszcie eksplodował. Po dłuższej chwili powolnych ruchów wyciągnął wiotczejącego członka z otworu kobiety powoli dochodzącej do siebie .
Rozłożyliśmy się na kanapie kończąc wymienicie teraz smakującą nalewkę.
- Chyba jeszcze nigdy nie miałam pary takich kontrahentów - pani Elżbieta zakończyła dla nas wszystkich interesujące spotkanie.

Komentarze