Bliźniaczki

Już prawie połowa studenckich wakacji za mną. Na Krecie jest świetnie. Z chęcią popracowałbym tutaj przez najbliższych kilka lat, niestety w okresie jesienno-zimowym turyści nie odwiedzają tej malowniczej wyspy. Większość hoteli zostaje zamknięta, a mieszkańcy w tym czasie,  przez zgoła 6 miesięcy pielęgnują i zbierają oliwki. Dlatego muszę wracać, szkoda, bo obecnie zajmowane przeze mnie stanowisko daje mi możliwość ciągłego poznawania nowych ludzi, zawiązywania nowych znajomości.
Kilkakrotnie, niektóre z pań-wczasowiczek zapraszały mnie do swoich pokoi, na drinka, na wyprawiane przez nie urodziny, imieniny lub skromne przyjęcia z okazji korzystnego rozwodu (!). Takie propozycje to właściwie norma dla hotelowego personelu. Niektórzy korzystają, inni nie. Do zeszłego tygodnia odmawiałem, ale co robić, gdy kończysz pracę, spać się nie chce, a w kwaterze nie czeka na ciebie żądna dziewczyna, z którą mógłbyś spędzić wolny czas?
Kiedy jedna z trzydziestoparoletnich Angielek zaprosiła mnie do swojego pokoju, zgodziłem się. Czekało na nas jeszcze kilka osób, dwóch mężczyzn i cztery dziewczyny. Taka malutka domówka, a raczej hotelówka z dużą ilością alkoholu. Wszyscy pili niemało i równo. Nawet dwie nastoletnie dziewczyny – bliźniaczki Clarissa i Laura, córki pary o dość hippisowskim stylu bycia, która również raczyła się whisky razem z nami.  Miały może po 17-18 lat i wykazywały ogromne zainteresowanie moją osobą. Myślę, że wzięły mnie za miejscowego, za Greka, a ja nie wyprowadziłem ich z błędu. Dodawało mi to odrobiny egzotyki. Miejscowy, autochton, uUu, tra la la la, kisiel w majtkach – i od razu dodatkowe punkty za nic. Rodzice bliźniaczek to właściciele duże firmy zajmującej się cateringiem, a one same to typowe rozwydrzone i znudzone potomstwo bogatej klasy średniej. Clarie i jej siostra szukały wrażeń. Chciały żyć pełnią życia, a matka i ojciec bynajmniej im w tym nie przeszkadzali.
Kobieta, która za rękę przyprowadziła mnie do pokoju, po dwóch godzinach zalała się w trupa. Sam piłem niemało, ale dziwiłem się – jak tak można? Zaprosić kogoś, a później w jego obecności stracić przytomność przekreślając wszystkie, ewentualne późniejsze plany. Dziwiłem się do chwili, gdy wstałem z kanapy i nagle z osoby zupełnie trzeźwej stałem się człowiekiem kompletnie pijanym. Coś było w tej whisky, coś zdradzieckiego, coś co plątało nogi i zawężało pole widzenia uniemożliwiając poruszanie i mówienie, a jednocześnie nie mroczyło umysłu, pozwalało jasno, logicznie myśleć.
Nie było wyjścia musiałem wracać do siebie. Nie wiedziałem tylko jak. Wtedy bliźniaczki zaproponowały, że mnie odprowadzą, we dwie podtrzymają, pomogą otworzyć drzwi itd. Oddałem im klucze i ruszyliśmy, w długą drogę trzy piętra niżej.
Dziewczyny ułożyły mnie na łóżku, odłożyły klucze, zgasiły światło. Już miały wyjść gdy…
- Lorie a może by tak… no wiesz… to może być jedyny Grek jakiego spotkamy. Wyjeżdżamy za dwa dni, a obiecałyśmy sobie, że w czasie każdego wyjazdu zaliczymy co najmniej po jednym miejscowym.
- Ale on jest pijany do nieprzytomności!
- No właśnie, będziemy mogły z nim zrobić to na co mamy ochotę. Nie sprzeciwi się, nie będzie kręcił nosem.
- Co masz na myśli, mówiąc „to na co mamy ochotę?”
- Jeszcze nie wiem. Chodź przyjrzyjmy mu się bliżej.
Dziewczyny podeszły do mojego łóżka i usiałby na nim – jedna po mojej lewej stronie druga po prawej. Przez cały czas miałem zamknięte oczy.
- Rozepnij mu pasek, Lorie.
- Sama rozepnij. To Twój pomysł.
- Ty pasek. Ja rozporek.
- Później ja ściągnę spodnie, a ty bokserki?
Roześmiały się.
- Dokładnie.
Jak powiedziały tak zrobiły. Leżałem goły od pasa w dół.
- I co teraz?
- Zobaczmy jak wygląda penis Greka w pełnej gotowości.
- A co zrobimy jak się obudzi?
- Nie obudzi się, wypił tyle, że co najwyżej uzna to za miły sen.
- No to weź go do ręki siostrzyczko!
Clarissa chwyciła mojego członka w dłoń i zaczęła go powoli masować. Przyjemność jaką mi tym sprawiała była niewielka, ale odczuwalna i wystarczająca by mnie pobudzić. Na wszystkie bodźce reagowałem słabiej przez wypity alkohol.
- Jaki jest w dotyku, Clarie?
- Mięciutki, ale już trochę stwardniał, chcesz zobaczyć?
- Tak.
Zmieniły się. Teraz pieszczoty były bardziej gwałtowne i nieskoordynowane. Laura zdecydowanie nie robiła tego tak często, jak jej bliźniaczka. Niemniej jednak stwardniałem, a mój oddech stał się płytki. Marzyłem teraz o tym, by nie zatrzymały się jedynie na obciąganiu. Gdyby któraś z nich wzięła do buzi, och, to byłaby prawdziwa ekstaza!
- Ładnie stoi. Dzielny chłopak. – nie jestem pewien, która z nich to powiedziała.
- Lubisz mieć go w ustach Lorie?
Roześmiały się.
- Nie odpowiem na to pytanie!
- Ja lubię, ale nie przyznaję się przed facetami.
- Ale z ciebie dziwka! – chwila przerwy – Obie jesteśmy dziwki, ja też lubię. Lubię jak mnie chłopak przymusza. Cieknie wtedy ze mnie jak z płaczącej wierzby.
- No to weź go w usta, bo się jeszcze bez nawilżenia zatrze.
Na szczycie mojego członka poczułem usta jednej z dziewczyn. Zamknięte przywarły do niego, jakby zastanawiały się, czy się otworzyć i wpuścić mnie do środka, czy nie. Byłem strasznie podniecony. Ukrywałem to, chcąc grać w ich grę, ale w pewnym momencie zniecierpliwiony delikatnie naparłem na jej wargi zmuszając je do tego, by się rozchyliły.
- Ten ogier wierzga, siostrzyczko. Czy on aby na pewno śpi?
- Jak kamień.
Po tych słowach Lorie wpuściła mnie do środka. Jej język był tak samo niezdarny, co ręka, ale dawał wiele rokoszy. Kiedy zaczęła mi obciągać i jednocześnie lizać oraz ssać, wiele wysiłku musiałem włożyć w to by się nie poruszyć. Chciałem chwycić ją za włosy i pokierować, ale ktoś mnie wyręczył. Ruchy jej głowy stały się nienaturalne, jakby sterowane, głębsze.
- Puść mnie głupia! – Laura przerwała oral. Nie byłem z tego zadowolony.
- Przecież mówiłaś że tak lubisz. Masz już mokro?
- A Ty?
- Mam. – odpowiedziała Clarissa – Weź go jeszcze raz. Pomogę ci, bo jesteś w tym beznadziejna. Sztywna jak gumowa lala!
Byłem przekonany, że teraz już nic z tego. Siostry się pokłócą i wyjdą z mojego pokoju zostawiając mnie ze sterczącym kutasem, ale nie. Stało się coś zupełnie innego. Lorie posłusznie wzięła mojego penisa do ust mówiąc wcześniej:
- Jak będę chciała odpocząć to mnie puść.
- Oczywiście.
Laura podtrzymywała go dłonią, a Clarie sterowała nią dociskając głowę bliźniaczki z sadystyczną przyjemnością. To było dla mnie nowe, nieznane wcześniej doznanie. Każde kolejny ruch, przeciwno do standardowego pchnięcia był zupełnie nieprzewidywalny w porównaniu z normalnym oralem. Członek penetrował wnętrze jej ust bardzo chaotycznie uderzając o podniebienie, o policzki, o język, od czasu do czasu wchodząc głębiej. Dodatkowo podniecała mnie myśl, że właśnie o mój orgazm dba i stara się nie jedna kobieta, ale dwie. Nie mogłem się powstrzymać i otworzyłem oczy, chcąc zobaczyć to, co wcześniej tylko sobie wyobrażałem.
Było ciemno, światło zgaszone. W półmroku zobaczyłem zarys dwóch postaci. Jednej pochylonej nade mną i drugiej klęczącej obok, na łóżku, trzymającej w dłoni włosy Lorie i zmuszającej ją do tego, by obciągała mi w takim rytmie i z taką częstotliwością jaką Clarissa sobie zażyczy.  A ta nie oszczędzała swojej siostry. Mocno szarpała ją za włosy, później przerywała i kazała jej ssać, by chwilę później znów powrócić do rytmicznego obciągania. Działania obu dziewczyn przynosiły efekty. Twardniałem coraz bardziej. Czułem narastające pożądanie. Moje mięśnie napięły się. Coraz trudniej było mi się powstrzymać od tego, by się nie ruszać. Oddech przyspieszył, a mój penis zupełnie zdrętwiał i wtedy ogarnięty przez niewyobrażalną przyjemność trysnąłem w ustach Laury. Ta czując pierwszy strumień spermy chciała odchylić głowę, ale Clarie nie pozwoliła na to, przytrzymywała jej głowę aż do chwili kiedy tamta, nie mając wyjścia przełknęła część nasienia.
- Ty zdziro! Miałaś mnie puścić! Musiałam połknąć!
- Smaczne było?
Lorie nie odpowiedziała.
- Dobra. Nic tu po nas. Wracamy na górę. Wyrobiłyśmy normę. Jeden miejscowy zaliczony.
Zatrzasnęły za sobą drzwi. Jeszcze przez chwilę słyszałem ich kroki.

Leżałem na swoim łóżku ogarnięty przez miłą błogość, mieszankę przyjemności z orgazmu i tej wynikającej z odurzenia alkoholowego. Leżałem i rozmyślałem nad sensem pewnego polskiego porzekadła. Mówą: „Nie udawaj Greka”. No nie wiem. Czasem warto.

Komentarze