Namiętne "Dziewczę".

Mój partner wrócił wczoraj do domu... Przez kilka ostatnich dni myślałam o nim zastanawiając się jak to będzie gdy wreszcie będę mogła zająć się jego ciałem. Wyobrażałam sobie to ciało... w różnych sytuacjach. Gdy ćwiczył (sportowiec) - co niejednokrotnie miałam okazję obserwować, gdy brał prysznic - co niejednokrotnie robiliśmy wspólnie. Teraz, gdy dał mi znać, że jest już w domu szukałam tylko okazji i zastanawiałam się jak znaleźć pretekst żeby zostać u niego na noc, lub też sprowadzić go do siebie. To zawsze lepsze niż zrobić to szybko... to zawsze lepsze niż zrobić to tylko raz... wrócić do domu i nie móc obok niego zasnąć. Nie móc przytulić się do pięknego męskiego ciała... czuć w nocy jego oddechu i przebudzić się choćby tylko po to żeby leciutko ugłaskać włosy, czy dotknąć tego co tak kocham.

Wymyślanie wymówki okazało się jednak niekonieczne (jak to dobrze mieć bogatych rodziców!) moi rodzice stwierdzili wczoraj że wyjeżdżają służbowo na kilka dni. Cóż, służbowo czy nie służbowo, ważne że na kilka dni... może też sprawi im to przyjemność - to już mnie nie interesuje. Taktownie zaproponowali mi wyjazd razem. A ja równie taktownie odmówiłam. Wieczorem byłam już w domu sama, a on, poinformowany wcześniej o nieobecności moich rodziców - przyszedł.

Przed jego pojawieniem się przygotowałam się dokładnie - po to aby zrobić jak najlepsze wrażenie, choć moje ciało nie jest dla niego nowością. Wzięłam prysznic, ułożyłam włosy, wybrałam ubranie... takie, by jak najbardziej działało na wyobraźnię, pobudzało wrażenia wzrokowe. Wybrałam koronkowe stringi, które więcej odkrywały niż zakrywały. Stając przed lustrem uśmiechnęłam się na widok własnego zielonookiego odbicia. Całe ciało opalone na ładny lekko brązowy kolor, kształtne piersi w rozmiarze 70C, długie smukłe nogi i ręce... płaski brzuszek. Sznureczek stringów umiejscowił się między jędrnymi pośladkami. Nie zakładając stanika założyłam pastelową letnią sukienkę - u góry dopasowaną, z luźną spódniczką, która swoją długością ledwo zasłaniała mi pośladki. Wykonując lekko obrót przed lustrem zobaczyłam jak powiewa. Włosy w różnych odcieniach blondu, falowane i długie - leciutko łaskotały mnie po plecach.

Usiadłam na chwilę przed komputerem, wrzuciłam notkę na bloga, przejrzałam blogi znajomych... Przygotowałam nawet coś do zjedzenia, choć szczerze wątpiłam w to aby był głodny, jak również w to, by przyszedł do mnie po to aby jeść. Wreszcie usłyszałam upragniony dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Powiało zimne styczniowe powietrze, a on wszedł do środka. Rzuciłam się chłopakowi na szyję i obsypałam jego twarz pocałunkami czując jednocześnie jak mocno łapie mnie w talii, ledwo zamknęły się za nami drzwi, nasze języki splotły się namiętnie i na długo. Poczułam jego smak za którym bardzo tęskniłam. Za wilgocią i ciepłem jego warg, za zwinnością a jednocześnie czułością jego języka... Tęskniłam też za jego policzkami, które zawsze delikatnie drapały moje, za jego błękitnym spojrzeniem i tym jak z czułością przymykał oczy zawsze gdy mnie całował. Jego ubrania wylądowały na podłodze. Kurtka, buty...

A on wsunął zimne dłonie pod moja sukienkę, pogłaskał moje plecy, pośladki, chłodnymi jeszcze od zimowego powietrza palcami złapał sznureczek moich stringów i leciutko pociągnął. Włożyłam dłonie pod jego miękką bluzę z zachwytem dotykając idealnie wyrzeźbionej, choć dosyć szczupłej klatki piersiowej z taką samą czułością i podziwem, jaki z pewnością należy się każdemu kochanemu mężczyźnie, popieściłam jego brzuch. Zdjęłam jego sweter i gdy półnagi oparł się niedbale o ścianę zajęłam się jego paskiem. Patrząc głęboko w oczy, powędrowałam dłońmi w okolice ulubionej części jego ciała. Odpięłam pasek, aby mnie nie uwierał klamrą łapiąc go za rękę pociągnęłam do swojego pokoju i popchnęłam na łóżko. Mimo iż był silniejszy ode mnie, jak przystało na mężczyznę, uległ bez oporów, położyłam się na nim.

Jest szczupły, umięśniony, lecz z pewnością nie kulturystyczne... ale mimo to bardzo mi się podoba. Każda część jego, bez względu na to jak wygląda, jest idealna, i zasługuje na czułe pieszczoty, ponieważ to mój mężczyzna. Podobają mi się jego oczy, patrzące na mnie zawsze tak ciepło, czasem nawet zza szkieł okularów, podobają mi się jego usta, dające mi zawsze tyle przyjemności... podobają mi się jego dłonie... i podoba mi się gdy igra ze mną tak jak igrał gdy tylko znaleźliśmy się na łóżku. Nie miał zbyt wielkich możliwości ruchu, znajdował się przecież pode mną. Najpierw czule otoczył ramionami, wymieniliśmy jeszcze kilka zdań, naprzemian z pocałunkami aby się przywitać, wreszcie postanowił kontynuować pieszczoty, których nie mogłam się już doczekać. Ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu poszedł od razu na całość.

Wsunął dłoń pod moje stringi, nie zdejmując ich jednak ze mnie... odsuwając przeszkadzający mu paseczek (co lekko podrażniło płatki mojej szparki) delikatnie posunął palcem w przód i w tył, lekko trącając moją łechtaczkę. Wsunął palce do środka jakby z satysfakcją. Jęknęłam, wzniosłam się leciutko i opadłam... nie byłam jeszcze na to przygotowana, wszedł do domu zaledwie 2 minuty temu, a jego dłonie były jeszcze zimne, lecz już były tam... miłe doznanie...

Opadłam na jego klatkę piersiową i spojrzałam przekornie, lecz radośnie, niczym mała dziewczynka która dostała zabawkę. Uśmiechnęliśmy się. Zawsze w takich chwilach się uśmiecha wiedząc co chodzi mi po głowie. Ale to ja tu jestem zabawką. Erotyczną. Ale lubię być jego zabawką. Ucałowałam go w czubek nosa, tak po prostu, dlaczego nos miałby być mniej dopieszczony, niż usta. Kolejny całus trafił jednak z jego wargi. Złapał mnie mocno i wsunął język w moje usta i muskał delikatnie, ale to ja decydowałam o tempie naszego zbliżenia - przynajmniej dopóki byłam na górze. Zaczęliśmy się całować.

Wysunął palce z mojej wilgotniej już szparki i głaskał ją leciutko, co teraz sprawiało jeszcze większą przyjemność i podniecało mnie szalenie. Wystarczyło, ze najdelikatniej musnął to miejsce a już trafiał opuszkami palców na wilgotną, sterczącą łechtaczkę. Gdy przerwał na chwilę, podniosłam się i zdjęłam przez głowę sukienkę. On patrzył. Zawsze tak na mnie patrzy i nigdy nie traci zainteresowania, mimo że kochamy się często od około pół roku. Czasem nawet zastanawiam się czemu... oczywiście, jestem atrakcyjna i mam pełną świadomość tego, jednak przecież się nie zmieniam... a on zawsze patrzy z zainteresowaniem i podziwem, jakby widział mnie pierwszy raz, jakbym zawsze była jego świeżo upolowaną zdobyczą.

Odpięłam mu spodnie celowo dotykając przy tym najpierw jego brzucha, później równie delikatnie, choć udając że nie celowo muskając jego penisa, tez był już podniecony. Spodnie rzuciłam na podłogę. Zastanawiając się tylko przez momencik, jakim cudem oboje mamy na sobie choćby jeszcze skrawek ubrania, postanowiłam jak najszybciej się go pozbyć. Chciałam jak najszybciej zobaczyć go nago, w pełnej okazałości i mieć całego tylko dla siebie. By dostarczyć mu więcej doznań zdejmując stringi kilkakrotnie zmieniałam pozycję. Wypięłam się w jego stronę kręcąc pośladkami i ukazując sznureczek znikający dokładnie w miejscu gdzie on już chciałby być. Odwróciłam się przodem do niego, otarłam stwardniałymi sutkami o niego i bawiąc się przez chwilę jeszcze moimi mini-majteczkami. Po chwili delikatnie zsunęłam je ze swojego ciała.

Złapał mnie i mocno przycisnął do siebie. Przez chwilę pobawił się ciągnąc mnie lekko za włosy, łaskocząc po plecach, kąsając lekko po szyi, czy liżąc i ssąc moje brodawki. Po kilku pocałunkach posunęłam się więc dalej, zdejmując z niego resztę ubrania. Z zachwytem spoglądałam przez chwilę na jego nagie ciało, po czym, nie mogąc się powstrzymać pochyliłam się nad jego małym kolegą... powinnam chyba raczej powiedzieć - dużym kolegą. Pochyliłam nad nim twarz, tak, ze najpierw dotknęły go moje włosy, co musiało go lekko połaskotać. Ucałowałam delikatnie czubek, jakby na przywitanie. Mój chłopak przyglądał się tej grze. Musnęłam go wilgotnym językiem i znów ucałowałam ssąc lekko i zaledwie sekundkę, smakował słonawo jak zawsze. Rozchyliłam usta i z zadowoleniem, ze daję mojemu partnerowi przyjemność zaczęłam pieścić go językiem i lekko ssać. Stawał się coraz bardziej twardy i podniecony.

Przerwałam na chwilę. Odwróciłam się tak by i mój partner, który miał wyraźną ochotę pobawić się moim ciałem, miał na to szansę. Rozchyliłam nogi umożliwiając mu dostęp. Pozwoliłabym mu na wszystko o na co by miał ochotę... i zawsze z rozkoszą oddawałam się jego dłoniom i zwinnemu językowi... już po chwili zresztą poczułam go w sobie. Łechtaczka i szparka, jeszcze wilgotne i nabrzmiałe po poprzednich pieszczotach były bardzo wrażliwe na kolejne dotyki. Partner jednak nie miał dla mnie litości. Lizał mocno, wwiercał się do środka. Przez chwilę miałam ochotę krzyknąć aby przestał, a jednocześnie by nie przestawał. Jednocześnie zajmowałam się jego męskością, która w moich dłoniach i ustach coraz bardziej nabierała mocy. Powiększała się gdy ujmowałam ją leciutko w dłonie, a także gdy zmieniałam tempo i nasilenie pieszczot masując go rytmicznie i ssąc. Objęłam go ustami na tyle na ile się zmieścił i miarowo raz wsuwałam raz wysuwałam, bawiąc się jednocześnie językiem z jego czubkiem. Moje dłonie wędrowały po wewnętrznej części jego ud.

Wreszcie, czując, że już dłużej nie wytrzyma złapał mnie mocno, położył na łóżku pod sobą i wsunął się z taką lekkością jakby dokładnie tam należał. Był tak duży że poczułam lekki ból, jak przy wszystkich naszych zbliżeniach, jednak szybko przestałam na to zwracać uwagę, gdyż rozkosz i poczucie władzy - iż posiadam w sobie coś tak wspaniałego - przewyższały wszystkie inne uczucia. Byłam poza tym wilgotna, na tyle iż jego ruchy nie były w ogóle ograniczone. Położył się więc na mnie swoim cudownie męskim ciałem przyciskając mnie do łóżka i wchodząc we mnie do końca. Wolnymi ruchami wbijał się we mnie i wychodził... po czym przyspieszył narzucając zupełnie inny rytm. Oddychałam głęboko, zwiększając tym swoje doznania. Nie chcąc pozostać bierna oplotłam go nogami, zmieniając tym samym nieco kąt penetracji. Ucieszyłam się widząc na ciele partnera krople potu.

Było mu dobrze... a ja, nie wiadomo czemu, choć bliska już orgazmu, właśnie skupiłam się na jednej takiej kropli spływającej z jego szyi w kierunku jego sutka. Zlizałam ją delikatnymi muśnięciami, niczym kotek chlipiący mleczko. Reakcje męskiego ciała są zupełnie podobne do reakcji damskiego, wiec z radością zajęłam się jego brodawkami. Przesunęłam się tak, iż ledwo dotykał męskością wejścia do mojej szparki, drapałam go lekko po plecach, a wargami kąsałam brodawki. Nie miałam już prawie sił na dalszy seks, jednak odwlekając orgazm chcieliśmy jak najbardziej go spotęgować. Zmieniliśmy pozycję. Teraz to on leżał zdając się na moje ruchy bioder gdy dosiadłam go z satysfakcją. Poprosił abym skończyła. Wznosząc się i opadając na jego imponującej jeszcze męskości dostarczałam mu impulsów wzrokowych które mógł obserwować: moich podskakujących rytmicznie piersi, oraz męskości to niknącej to pojawiającej się między moimi wargami sromowymi. Ta pozycja zwykle sprawiała że szybko dochodziłam, tak stało się i tym razem, a on doszedł razem ze mną wstrzeliwując we mnie chyba dość dużą ilość spermy. Dokończyłam jeszcze kilkoma ruchami i pozwoliłam mu wysunąć się.

Cudowny seks jak zwykle zakończył się więc równie cudownym orgazmem, który przeżywałam jeszcze z nim, a także nie mogłam ruszyć się jeszcze chwilę potem. Leżąc na łóżku czułam jeszcze w sobie lekkie skurcze i wilgoć pochodzącą z naszych ciał. Oddychałam głęboko czując jak patrzy na mnie. Nie należę do tych które po stosunku szybko ubierają się, lub uciekają do łazienki. Wyciągnął dłoń w moją stronę i lekko pogłaskał moje piersi potrącając brodawki, nabrzmiałe tym razem z zimna. Po chwilowym odpoczynku położyłam się na nim. Musnęłam leciutko jego usta zachęcając do wspólnej gry, którą chętnie odwzajemnił. Otarłam się lekko o jego ciało niczym łaszący się kot, który tylko czeka aby go pogłaskać, poczułam między udami jego wilgotną męskość którą przed chwilą miałam jeszcze w sobie. Pogłaskałam mojego mężczyznę wzdłuż mostka dłonią i pocałowałam delikatnie w... czubek nosa.

"Tęskniłam..." Odpowiedziało mi tylko westchnienie, mocny uścisk męskich dłoni i jego oddech w moich włosach.


Dziewczę

Komentarze